W Polsce i na świecie coraz częściej mówi się o zmianach klimatu. W kontekście wektorów, jakimi są kleszcze możemy powiedzieć, że zasięg występowania chorób wektorowych pokrywa się z zasięgiem występowania kleszczy. Ich obecność oraz aktywność z kolei zależy i będzie zależeć w znacznej mierze od temperatury i wilgotności środowiska. Można powiedzieć, że granice występowania kleszczy wyznaczone są występowaniem ekstremalnych temperatur zagrażających ich rozwojowi. Na zasięg ten wpływ ma także zdolność wektorów do znalezienia schronienia w środowisku naturalnym ponieważ szata roślinna również będzie ulegała zmianom.
W warunkach laboratoryjnych udowodniono, że śmiertelność kleszczy wzrasta w niskich i wysokich temperaturach. Kleszcz I. ricinus może przetrwać 24 godziny w temperaturze ok. -20 ° C, a nawet do 30 dni w temperaturze -10 °C, choć śmiertelność nienapitych larw i nimf, będących w okresie diapauzy jest w tych warunkach wysoka. Aktywność postaci dorosłych pojawia się w temperaturze >5°C, aktywność nimf w temperaturze >8°C.
Analizy danych z badań w Szwecji wykazały, że w ciągu prawie 30 lat od początku lat 80-tych do 2008 r. I. ricinus znacznie rozszerzył swój zasięg na północ, do 66° szerokości geograficznej północnej (wcześniej 61° szerokości geograficznej północnej). Ocenia się, że w tym okresie obszar występowania kleszczy w Szwecji wzrósł o 9,9%. Ponadto, według respondentów uczestniczących w badaniu, znacznie wzrosła ilość kleszczy w obszarach endemicznych występowania boreliozy z Lyme i KZM na południu (Götaland) i środkowej Szwecji. Naukowcy wiążą to zjawisko ze zwiększenie populacji żywicieli (zwłaszcza jeleniowatych) w ciągu ostatnich 30 lat w związku z większą dostępnością pożywienia, z wysokim potencjał reprodukcyjnym saren, ich zdolnością do pokonywania dużych odległości, a przede wszystkim z cieplejszym klimatem z łagodniejszymi zimami i wydłużonym okresem temperatur sprzyjających aktywności kleszczy.
Cieplejsze okresy wpływają nie tylko na zasięg, ale także na aktywność kleszczy. Pod koniec lat 90-tych uważano, że sezon aktywności trwa od marca do października. Obecnie niczym nadzwyczajnym jest kontakt z kleszczem w lutym, czy w listopadzie. Mało tego – w czasie bardzo łagodnej zimy, poprzedzonej ciepłą jesienią, 2006/2007 (tylko 2 dni z temperaturą poniżej 0°C, w okolicach Berlina, zbierano aktywne kleszcze przez cały okres od listopada do końca lutego.
Na kleszcze wpływa nie tylko temperatura, ale także wilgotność. Susza, która miała miejsce w 2018 roku w Polsce, spowodowała ograniczenie ich aktywności. Przełożyło się to na zapadalność na takie choroby jak borelioza czy KZM. Nastąpił bowiem spadek liczby zachorowań na boreliozę z 21,5 tyś. w 2017 do 20 tyś. w 2018. Spadek też obserwowano w zapadalności na KZM z blisko 300 przypadków w 2017 do 200 w 2018 roku. Suche i upalne lata sprzyjają także rozprzestrzenianiu się gatunków kleszczy występujących w Afryce. Osobniki Amblyomma czy Hyalioma już są obecne w Europie.
Reasumując – zmiany klimatu spowodują na pewno spłaszczenie szczytów zapadalności na wiosnę i na jesieni w stosunku do pozostałych okresów roku. Na pewno też możemy spodziewać się chorób przenoszonych przez kleszcze charakterystycznych dla innych rejonów świata. Czy natomiast zmiany te spowodują wzrost liczby rodzimych zachorowań – musimy jeszcze poczekać.